Sesja rodzinna w dzikim sadzie

Sesja rodzinna w plenerze należy do moich ulubionych, świeże powietrze, promienie słońca, a czasem nawet załamanie tej cudownej aury jest miłym zaskoczeniem, pogoda nie zawsze chce współpracować. Fotografowałam w każdych warunkach i wiem, że kiedy między Wami jest cudowna energia, kiedy czujecie się dobrze, nic, a to nic nie przeszkadza. Macie siebie, a to najważniejsze.

Jesienna Aura

Niestety pani wrzesień tego roku nie zawitała ze słoneczną pogodą. Odezwała się do mnie Agnieszka, która bardzo chciała zdjęcia ze swoją rodziną, z mężem i dwójką dzieci, a wspaniałą okazją był również roczek Lili-córki Agnieszki i Tomka. Sprawdzałam co jakiś czas radar pogodowy na umówiony termin i zastanawiałam się jak tu trafić w okno pogodowe.

Przez ten cały czas miałam oczywiście kontakt z Agnieszką, z którą omawiałyśmy szczegóły sesji. Wrześniowa aura zahaczała już prawie o jesień, a więc cała sceneria mogła być w klimacie jabłek, sadu, pikniku, tak to widziałam. Kiedy powiedziałam o tym Agnieszce bardzo spodobał jej się pomysł. Umówiliśmy się w dzikim sadzie, było to miejsce otwarte dla wszystkich. Było sporo jabłonek, a w oddali było widać przepiękną polanę, uwierzcie mi ten widok zapierał dech w piersi. Panorama stawu i łąk tworzy cudowny krajobraz.

A w dniu sesji..

Przyjechałam pierwsza na miejsce aby trochę zapoznać się z terenem i rozpakować moje rzeczy. Kiedy dotarła Agnieszka z rodziną, na ich twarzach była wypisana wątpliwość w stosunku do pogody, ale było widać, że też bardzo im zależy na zdjęciach i nic nie mogło popsuć tej dobrej energii. Tak też właśnie było przez całą sesję. Uśmiechy nie schodziły im z twarzy..

Zdjęcia zaczęliśmy od kadrów na kocu, na którym pojawiły się przepyszne muffiny, oczywiście dzieci dorwały się do nich w szybkim tempie. Mogłam spokojnie fotografować te chwile. Z tego względu, że Lila skończyła roczek zrobiłam jej kilka zdjęć samej, ale zaraz szybko dołączył do niej brat. I tak jeszcze chwile fotografowałam ich razem. Rodzice Agnieszka z Tomkiem najpierw obserwowali wszystko z boku, ale bardzo szybko dołączyli do dzieci na kocu. Tak sobie siedzieli i rozmawiali ze sobą, wydawało się, że czas leci wolniej.

Nieopodal była przepiękna łąka, postanowiliśmy się tam przejść, wystarczyło zejść w dół zbocza, a naszym oczom ukazało się przepiękne drzewo i staw. Nie mogliśmy się oprzeć i podeszliśmy na chwile do wspomnianego drzewa, tam uwieczniłam całą rodzine w komplecie. Jeszcze chwile tam zostaliśmy, rodzice zagadywali dzieci, a ja obserwowałam ich z boku starając się złapać najważniejsze momenty.

Kiedy wróciliśmy na górę, udało nam się zrobić jeszcze kilka zdjęć z jabłkami, przecież byliśmy w dzikim sadzie, nie mogło ich zabraknąć 😉 uwieczniłam jak Lila wyciąga do mnie rączkę z jabłkiem, naprawdę utkwiło mi w głowie to zdjęcie.. pamiętam jak Agnieszka wpatrywała się jak fotografuje jej córkę i powiedziała „Wiedziałam, że to zdjęcia będzie piękne”.

Nie potrzeba wiele, aby uwiecznić tak piekne momenty jak skończony roczek, czy po prostu szcześliwą rodzinę. Kiedy już nadszedł czas na pożegnanie, nie mogłam się doczekać jak zobaczę te zdjęcia na komputerze, czułam, że będą wyjątkowe.

To był wspaniale spędzony czas z tą rodziną, dziękuje Wam za Waszą energię, za to miejsce. Mam przeczucie, że to miejsce było po prostu Wam pisane.

Moje przemyślenia po sesji

Ta sesja coś mi również uświadomiła! Na prawdę sporo czasu mi zajęło, aby uwieczniać takie proste, pełne emocji momenty, to nie jest wcale proste dostrzegać takie gesty u ludzi, których się praktycznie nie zna, przynajmniej na początku drogi fotograficznej. Można mieć oko do ludzi, do kompozycji, jednak jeśli chce pokazać na fotografii wyjątkową relację, potrzeba trochę praktyki, no i wyczucia.

Co zrobiłam z jabłkami po seji?

Upiekłam jabłecznik! 😉

Dziękuje za przeczytanie artykułu.

Będzie mi miło, jak dasz jakiś znak, że ci się podoba ten wpis.

Ściskam

Kasia

Wolny Sad Społeczny